REKLAMA

SANOK. Drzwi do sali sesyjnej bronili strażnicy miejscy (VIDEO, ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Do gorącej sytuacji doszło dzisiaj przed drzwiami sali herbowej w magistracie. Mieszkańcy gminy, który którzy chcieli uczestniczyć w sesji Rady Miasta Sanoka, wyrażającej opinię w sprawie poszerzenia miasta, nie mogli do niej wejść. Drogę zastawili strażnicy miejscy. Na miejscu była tez policja. Na drzwiach natomiast wisiała kartka, że w związku z sytuacją epidemiczną w sesji uczestniczą radni, przedstawiciele rad dzielnic, burmistrzowie oraz osoby zapewniające obsługę techniczną.

Dorota Mękarska

Rozpoczęła się już dyskusja, gdy do sali wszedł strażnik i powiadomił, że przed drzwiami znajdują się ludzie, którzy chcą wejść na sesję. Towarzyszył im Tomasz Buczek, asystent posła Grzegorza Brauna, który dość mocno napierał na stróżów prawa. Niektórzy z radnych zaczęli pytać, kto wydał decyzję, by nie wpuścić mieszkańców gminy. Na to pytanie rękę podniósł sekretarz Bogdan Struś.

Przewodniczący: sesja jest jawna

Sesję są jawne – zauważył przewodniczący Andrzej Romaniak, decydując o wpuszczeniu gości na salę herbową. Trzeba zauważyć, że radni własną decyzją nie mogą zakazać udziału w sesji nawet z powodu coronawirusa, więc informacja na drzwiach nie była zgodna z prawem.

To jednak nie wystarczyło Sławomirowi Mikliczowi, który dość ostro zwrócił się do przewodniczącego, by uświadomił władzy wykonawczej, czyli burmistrzowi i jego służbom, że to nie sekretarz wydaje polecenia, kto może wejść na salę sesyjną, bo jej gospodarzem jest przewodniczący i rada.

To obruszyło Andrzeja Romaniaka, który uznał wypowiedź radnego za niestosowaną, zauważając, że zareagował właściwie, gdyż zaprosił przybyłych na sesję. Natomiast potrzebował chwili, by zorientować się w sytuacji, chociażby jak liczna jest ta grupa.

Ja nie wydałem zakazu wstępu na sesję – skwitował swoją wypowiedź przewodniczący.

Nie mówiłem, że to Pan – odparł radny, zauważając, że sekretarz się do tego przyznał.

Koniec końców mieszkańcy gminy wiejskiej wzięli udział sesji, rozwijając transparenty, które przynieśli ze sobą.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Materiał VIDEO tvPolska.pl

Sekretarz: ani przez chwilę nie było rozważane, by nie wpuścić ludzi na salę

Do tablicy poczuł się jednak wywołany sekretarz miasta. Bogdan Struś tłumacząc, że dyspozycje dla Straży Miejskiej to nie był zakaz, ale ograniczenie, ze względu na warunki covidowe, bo jak wiadomo liczba zakażeń coronawirusem w naszym mieście rośnie. Również liczba chorych na COVID-19. Jak zaznaczył dwa dni temu w trybie pilnym, po konsultacji ze służbami sanitarnymi, władze miasta podjęły decyzję, by w mieście nie organizowano większych spotkań, typu wywiadówki, czy spotkania z dziećmi. Nie było wiadomo, jak duża grupa będzie chciała uczestniczyć w sesji, więc postanowiono, jak można zrozumieć, że w trakcie konsultowane to będzie z przewodniczącym.

Nie było nawet przez moment rozważane, by nie wpuścić tych osób na salę, tylko rozważane było, ile tych osób jest – zarzekał się sekretarz miasta, choć kartka na drzwiach miała jasny wydźwięk. Wyliczono na niej dokładnie osoby, które uczestniczą w sesji.


18-11-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)