Trzy oddziały leskiego szpitala zagrożone. Jeszcze kilka miesięcy wytrzymają, ale co dalej?
LESKO / PODKARPACIE. – Dopóki nie będziemy mieć wiedzy, co dalej ze szpitalami, żadnej strategicznej decyzji nie będziemy podejmować – mówi Andrzej Olesiuk, starosta leski.
Dorota Mękarska
Robert Płaziak. Foto: archiwum Esanok.pl
To odpowiedź na krok Roberta Płaziaka, dyrektora SP ZOZ w Lesku, który wystąpił do zarządu powiatu o reorganizację struktury leskiego szpitala. Wniosek dotyczy wyłączenia ze szpitala oddziału dziecięcego. Można powiedzieć, że jest to transakcja wiązana, gdyż jeśli zlikwiduje się oddział pediatryczny, trzeba będzie wyłączyć też ginekologiczno-położniczy z pododdziałem neonatologicznym.
Sami na placu boju
Jak wiadomo to szpital w Lesku wziął na siebie ciężar przyjmowania porodów, gdy zlikwidowane zostały porodówki w Sanoku i Ustrzykach Dolnych. To zadanie wypełniał może bez wielkich fanfar, ale na bardzo przyzwoitym poziomie. W czasie pandemii lecznica w Lesku, obok brzozowskiej, zabezpieczała i zabezpiecza pacjentów niecovidowych, gdyż szpital w Sanoku przekwalifikowano na jednoimienny.
Aktualnie wśród pacjentów leskiego szpitala, około 33% to mieszkańcy powiatu leskiego. Pozostała część, a więc około 67% to mieszkańcy powiatu sanockiego i bieszczadzkiego.
Gdyby wniosek dyrektora SP ZOZ w Lesku został pozytywnie rozpatrzony to na terenie czterech powiatów, pozostałaby tylko porodówka w Brzozowie. Lecznica nad Stobnicą obsługiwałaby więc w tym zakresie populację liczącą ponad 200 tysięcy mieszkańców!
Co by tu zepsuć?
Gdzie jest początek tego możliwego do realizacji scenariusza? Otóż w styczniu br. Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadził nowy sposób rozliczenia oddziałów pediatrycznych w roku 2021. Zamiast ryczałtu, który miał dawać bezpieczeństwo finansowe, wprowadzono zapis, że świadczenia na tych oddziałach są nielimitowane. Zapis tylko z pozoru wygląda na korzystny dla lecznic. Problem jednak w tym, że wraz z nastaniem pandemii obłożenie na tych oddziałach w naszym rejonie spadło o połowę. Aby nie być gołosłownym: szpital w Sanoku w roku 2019 leczył 1034 dzieci, w 2020 już tylko 488. Z kolei w Lesku w 2019 roku przyjęto 1001 małych pacjentów, by w rok później tylko 516.
W lutym br. dramatyczna prawda dotarła do zarządzających ochroną zdrowia. Pozwolono więc w I kwartale rozliczać kwotę ryczałtową, ale niewypracowaną część kontraktu należy odrobić do końca czerwca. W tej sytuacji w lipcu szpitale będę miały do zwrotu olbrzymie pieniądze, a nie mają z czego.
Starosta zachowuje zimną krew, ale…
Andrzej Olesiuk. Foto: archiwum Esanok.pl
Starosta Andrzej Olesiuk potwierdza, że taki wniosek od dyrektora SP ZOZ trafił na jego biurko, ale zarząd powiatu leskiego nie jest w gorącej wodzie kąpany. Nasz rozmówca przyznaje, że na temat szpitala on sam i cały zarząd przegadali wiele godzin z Robertem Płaziakiem.
– Ta sytuacja dotyczy nie tylko szpitala w Lesku, ale wszystkich szpitali, w których funkcjonują oddziały dziecięce. Jeśli nie zostanie jakieś rozwiązanie systemowe wypracowane, to w Polsce trzeba będzie z połowę szpitali zamknąć – zaznacza samorządowiec. I dodaje. – Tak tego nie można zostawić. Z jednej strony na szpitalom covidowym daje się olbrzymie pieniądze, a z drugiej następuje uderzenie w pediatrię. To jest kuriozalna sytuacja.
Samorząd powiatowy nie ma prostego rozwiązania tej sytuacji, choć najprostszym byłoby zamknięcie oddziałów. Czeka na propozycję rządowego zespołu, który wypracowuje plan restrukturyzacji szpitali.
– Plan miał być do końca kwietnia gotowy, ale jest cisza – zaznacza Andrzej Olesiuk. – Muszę jednak przyznać, że coraz bardziej się niepokoję.
Dyr. Robert Płaziak nie otrzymał zgody zarządu powiatu na zmianę struktury leskiego szpitala. Taka decyzja zresztą wymaga nie tylko stanowiska zarządu powiatu, ale również innych gremiów, np. rady społecznej szpitala.
Trzeba zacisnąć zęby
Zarząd powiatu zabiega, by w okresie oczekiwania na rozwiązania rządowe, szpital uzyskał wsparcie gmin z powiatu leskiego. Sprawa stanęła na konwencie wójtów i burmistrzów.
– Wszyscy zgromadzeni, oprócz wójta gminy Baligród, którego na konwencie nie było, zadeklarowali takie wsparcie – zaznacza starosta Olesiuk.
Gdyby udało się uzyskać z gmin kwotę około 500-600 tys. zł to powiat leski dołożyłby drugie tyle.
Jednak deklaracje wójtów i burmistrzów to tylko połowa sukcesu. Decyzja musi być podjęta przez rady gmin, a projekty uchwał jeszcze nie były rozpatrywane.
– Trzeba zacisnąć zęby i założyć jakieś środki. Przez kilka miesięcy jesteśmy w stanie przetrwać – informuje starosta leski. – Ale jeżeli rząd nie odbuduje szpitali to będzie to początek bardzo dużego kryzysu.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz