REKLAMA

SANOK: Przedsiębiorcy na krawędzi. Ogromne koszty, minimalne przychody

SANOK / PODKARPACIE. Epidemia koronawirusa ma ogromne przełożenie na działalność mniejszych lub większych przedsiębiorstw. W niektórych branżach panuje całkowity przestój, inne starają się przetrwać notując minimalne przychody. Najmniej, kryzys odczuła chyba branża spożywcza, choć tutaj też nie brakuje obaw i problemów. Oddajemy głos osobom prowadzącym biznes na terenie Sanoka i okolic. Jak sobie radzą w nowej rzeczywistości? Z jakiej pomocy korzystają i czy długo jeszcze utrzymają się na powierzchni?

Przedsiębiorców z Sanoka i okolic zapytaliśmy jak ich firmy funkcjonują po wprowadzeniu w Polsce obostrzeń związanych z ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Poprosiliśmy o informację czy zachowują płynność finansową i czy bez przeszkód udaje się płacić pensje pracownikom.

Zainteresowaliśmy się też pomocą, z której korzystają lokalni właściciele firm. Z jakich narzędzi tarczy antykryzysowej skorzystali i jak ją oceniają. Pytaliśmy również o to, czy udało im się skorzystać z inicjatyw oddolnych, pomocy organizacji pozarządowych czy samorządu.

Wreszcie poprosiliśmy o swego rodzaju prognozę tego, co może stać się w najbliższych dniach i tygodniach. Oczywiście, trudno o precyzyjne nakreślenie przyszłości, ale wielu z naszych rozmówców przygotowuje się do poszczególnych scenariuszy rozwoju sytuacji.

WOJCIECH ŚCIERANKA – Mat&Gab. Branża: Odzież.

Aktualnie nie mamy żadnej możliwości prowadzenia biznesu. Zarówno jeśli chodzi o sklepy w Galerii Sanok, jak i punkty sezonowe w Solinie i Polańczyku. Jeśli chodzi o handel w okresie wiosenno-letnim, sklepy powinny rozpocząć funkcjonowanie od kwietnia. Oczywiście aktualnie nie ma takiej możliwości.

W sezonie zatrudniam 40 pracowników. Gdyby nie oszczędności, z wieloma osobami musiałbym się niestety pożegnać. Na ten moment zarobione wcześniej pieniądze pomagają przetrwać i utrzymać personel. Pomoc z państwa? Moim zdaniem to dobra mina do złej gry. Niby oferuje się wsparcie finansowe, ale wczytując się w szczegółowe zasady przyznawania pomocy okazuje się, że wielu przedsiębiorców, z poszczególnych narzędzi skorzystać nie może. Poza tym przeraża biurokracja. Na wypełnienie wniosku o dofinansowanie kosztów wynagrodzenia pracowników będę musiał poświęcić chyba dwa dni. To jakieś szaleństwo.

Dużo rozmawiamy z właścicielami innych podmiotów z branży. Powiem szczerze, że sytuacja jest bardzo zła, a za chwilę może być katastrofalna.

Większość firm zwalnia ludzi, a pracownicy, którym umowy kończyły się w marcu lub kończą się w kwietniu, w wielu przypadkach nie mają co liczyć na przedłużenia

Kilka firm już praktycznie zbankrutowało.

Będę się starał o obniżenie kosztów czynszu w galerii. Stawki już do tej pory były dosyć wygórowane. Chcę zwrócić uwagę, że galerie z reguły rozliczają się w walucie euro. Przed kryzysem euro kosztowało około 4,20 zł. Teraz jest to już 4,60 zł. To wszystko ma wpływ na kondycję naszych firm.

Co dalej? Najgorsze jest to, że nie wiadomo. Dotarłem do raportu przygotowanego przez analityków z naszej branży. Najczarniejszy scenariusz zakłada, że epidemia w Polsce potrwa jeszcze około 3 miesięcy i możliwy jest nawrót zachorowań w jesieni. Jeśli taka wizja stanie się rzeczywistością, obawiam się, że splajtuje mnóstwo przedsiębiorstw, które zajmują się „odzieżówką”. Sporo ruchu jeśli chodzi o zakupy miało się przenieść do internetu. Nic takiego nie ma miejsca, przynajmniej w niektórych ogólnopolskich markach. Kilka firm notuje, zaledwie, przychody na poziomie zeszłego roku.

DARIUSZ DOROTNIAK – UBEZPIECZENIA. Branża: Ubezpieczenia

W dobie wirusa Covid-19, postępujemy zgodnie z wytycznymi instytucji rządowych. Aby zminimalizować możliwość zarażenia się wirusem, w trosce o pracowników oraz klientów zamknęliśmy oddział w „Galerii Posada”. Pracownicy i agenci pracują zdalnie w domu. Natomiast w biurze przy ul. 3 Maja 23 skróciliśmy godziny pracy oraz zgodnie z wytycznymi posiadamy dozowniki z płynem do dezynfekcji rąk, rękawiczki oraz utrzymujemy bezpieczną odległości przy obsłudze klientów. Dużym wsparcie dla naszej pracy są Zakłady Ubezpieczeń, z którymi współpracujemy. Bardzo szybko przekazały nam narzędzia do zdalnej obsługi ubezpieczeń zarówno majątkowych jak i życiowych, co w znacznym stopniu ułatwiło nam pracę. Dziękuję też naszym Klientom, którzy rozumieją powagę sytuacji i pomagają nam przy pracy zdalnej.

Będę korzystał z tarczy kryzysowej w postaci zwolnienia z opłat ZUS. Czy pomoc jest duża? Powiem szczerze, że trudno mi to ocenić. Ogólnie raczej skupiłem się na tym, co może otrzymać taka firma jak moja, a czy ta pomoc okaże się skuteczna, to tak naprawdę zobaczymy za kilka miesięcy, jak już wszystko – mam nadzieję – wróci do normy.

Bardzo ważną rzeczą jest to, żeby każdy z nas wpierał lokalny rynek i firmy. To pomoże przetrwać ten ciężki okres

Nie korzystam z innych źródeł pomocy, samorządu, czy też innych organizacji pozarządowych.

Nie wiemy jak długo potrwa obecna sytuacja, jak po tym wszystkim będzie wyglądać gospodarka. Będziemy reagować adekwatnie do zmieniających się okoliczności. Na pewno chcemy w jeszcze większym stopniu dotrzeć do klientów poprzez np. Facebooka czy inne formy reklamy informujące o tym, że ubezpieczenia można zawierać zdalnie bez wychodzenia z domu!

SALON FRYZJERSKI NEOS. Branża: Fryzjerska.

Jolanta Rygiel, właścicielka: Salon mamy zamknięty od 16 marca, pomimo tego, że rządowy nakaz zamknięcia zakładów fryzjerskich i kosmetycznych funkcjonuje dopiero od 1 kwietnia. My mamy jednak sporo klientów z zagranicy i obawialiśmy się o zdrowie pracowników i uczniów.

Oczywiście chcielibyśmy wrócić do pracy jak najszybciej. Dochód jest zerowy, pensje pracownikom płacę z oszczędności. Do tego trzeba opłacać czynsz i media.

Takich opłat stałych, bez względu na to, czy salon funkcjonuje czy nie jest bardzo dużo.

Jeśli przerwa potrwa dłużej, wiele firm czeka albo zadłużanie, albo bankructwo

Do naszego salonu zgłasza się wiele klientek, które przesuwają terminy wizyt ślubnych lub weselnych z kwietnia i maja na październik lub listopad, albo w ogóle na 2021 rok.

Jeśli chodzi o pomoc w ramach tarczy, to złożę dwa wnioski. O zwolnienie z opłat ZUS na trzy miesiące oraz o pożyczkę w kwocie 5 tys. zł. Dodatkowo zwróciłam się do spółdzielni o obniżenie opłaty za czynsz. Z innych źródeł pomocy nie korzystam.

VITAMIN SHOP SANOK. Branża: Odżywki, suplementy, odzież sportowa.

Marcin Solarz, właściciel: Co się zmieniło? Notujemy zdecydowanie mniejszy ruch. Muszę zwrócić uwagę na ogólny charakter „godzin dla seniorów”. W mojej branży, klienci powyżej 65 roku życia, to marginalna grupa. Więc nie dość, że mamy mniejszy ruch, to jeszcze ucięto nam dwie godziny dla większości moich klientów.

Niestety tarcza antykryzysowa została tak skonstruowana, że w tym miesiącu nie skorzystam z żadnej pomocy. Martwi mnie, że podzielono firmy. Jedni mają przywileje, drudzy będą musieli za nie płacić. Zobaczymy, może w kolejnych miesiącach wejdą w życie jakieś rozwiązania pomocowe np. umorzenie zobowiązań podatkowych i ZUS.

Ja naprawdę nic nie chce dostać, tylko proszę mi po prostu nie zabierać!

Tarcza? Kompletnie nie rozumiem, jak można tak być tak oderwanym od rzeczywistości. Zastosowano limit PRZYCHODU na poziomie 15600 zł. Dlaczego wybrano przychód? Bo tak naprawdę większość firm w Polsce nie jest w stanie funkcjonować przy takim przychodzie. To przecież nie jest DOCHÓD. Niestety większość osób, które nie prowadzą biznesu myśli, że to to samo, natomiast nie zdają sobie sprawy, że dochód, to tylko jakiś procent od przychodu, w zależności od stosowanej marży na towary. Później z tego procentu płaci się podatki, a moja branża skonstruowana jest tak, że przy takim przychodzie, mój dochód wynosi… ZERO, a nawet jeszcze jestem w tzw. „plecy”, bo taki przychód nie pozwala zarobić nawet na pełne koszty, więc grupa osób i firm podobnych do mnie została potraktowana najgorzej.

Niestety nie spełniam też w chwili żadnych warunków do otrzymania jakiegokolwiek innego wsparcia. Napisałem jedynie do pana burmistrza prośbę o wstrzymanie i umorzenie opłat z tytułu najmu za miesiąc kwiecień i maj, ponieważ lokal dzierżawię od Gminy Miasta Sanok. Mam nadzieję, że może przynajmniej w tym obszarze uzyskam wsparcie.

Jeśli chodzi o stabilność firmy, to jedyne z czym musiałem się wstrzymać to zatrudnienie nowych pracowników szkoda bo miałem dwa miejsca pracy, której w tej chwili dać nie mogę, więc sprawa musi poczekać. Jestem ostrożny w prowadzeniu firmy, dbam o płynność finansową nie mam na szczęście żadnych kredytów i zobowiązań i jestem zabezpieczony finansowo a w razie drastycznego spadku skorzystam z każdej możliwości. Biznes uzależniony jest od klientów i tego czy mają pracę i o to martwię się najbardziej, o ludzi, sanoczan, bo to od nich zależy również mój biznes.

SKLEP SPOŻYWCZY – TOMASZ GANKIEWICZ. Branża: Spożywcza.

Oczywiście branża spożywcza, w sposób znaczący i strategiczny, nie odczuła kryzysu związanego z epidemią koronawirusa pod kątem finansowym. Są jednak inne uwarunkowania, które wpłynęły na nasze funkcjonowanie.

Przede wszystkim chodzi o to, że jako pracownicy obawiamy się o zdrowie nasze i naszych bliskich.

Każdy z nas, po kontakcie z setkami klientów każdego dnia wraca do domu, do swoich rodzin. Nie wiemy, z kim mieliśmy do czynienia. A trzeba przyznać, że nie każdy stosuje się do zaleceń

Większość przestrzega zasad, ale zdarzają się sytuacje, kiedy reguły są łamane. To ryzyko, które podejmują wszyscy pracownicy sklepów spożywczych w całej Polsce. Wszystko po to, aby mieszkańcy mogli zaopatrzyć się w żywność.

W naszym sklepie w Załużu wprowadziliśmy wiele zasad bezpieczeństwa. Pracujemy w rękawiczkach, mamy do dyspozycji maski i gogle. Udało nam się zakupić płyn do dezynfekcji. Co ciekawe, popularne rękawiczki „zrywki” jeszcze dzień przed ogłoszeniem nowych restrykcji i konieczności korzystania z rękawiczek w sklepach kosztowały 4 zł za 100 sztuk. Teraz trzeba liczyć się z wydatkiem 75 zł za ten sam produkt. Biorąc pod uwagę finanse, takie sklepy jak nasz, musiały liczyć się z zakupem wielu środków ochrony indywidualnej. Poza tym, pracujemy i cieszymy się, że tę pracę mamy.

TOMASZ JASIK – REHABILITACJA. Branża: Fizjoterapia.

Zmieniło się bardzo wiele. Zainteresowanie fizjoterapią spadło w dużym stopniu. Prawdopodobnie większość cierpiących pacjentów marzy, aby przeczekać ten trudny okres i wtedy rozpocząć lub kontynuować rehabilitację. Osoby, które się kontaktują to najczęściej osoby, którym ból uniemożliwia normalne funkcjonowanie, a także pacjenci po operacjach, u których czas działa na niekorzyść. Zgodnie z zaleceniami Krajowej Rady Fizjoterapeutów w miarę możliwości wykorzystuję telemedycynę, gdzie podczas konferencji wideo oceniam obecny stan pacjenta i w miarę możliwości wydaję nowe zalecenia odnośnie ćwiczeń, bądź czynności, które mogą w danym momencie pomóc. Nie oszukujmy się jednak, fizjoterapia to nie jest biznes, który można przenieść do sieci.

Nie skorzystałem do tej pory z tarczy antykryzysowej, ale zamierzam to zrobić. Trzeba zaznaczyć, że jest wiele niejasności, a urzędy same nie znają odpowiedzi na pytania zasłaniając się tym, że sami „nie otrzymali konkretnych wytycznych”. Dlatego też, na chwilę obecną wstrzymuję się z oceną pomocy, do czasu, aż realnie się ona pojawi.

W mojej firmie w najbliższej przyszłości nic się nie zmieni: staram się pomagać najbardziej potrzebującym i wyczekuję dnia, aż to wszystko się skończy

Pamiętajmy jednak o tym, że wiele osób może znaleźć się w dużo gorszej sytuacji. Przez ten okres wiele osób ucierpi poprzez anulowanie lub odwleczenie rehabilitacji, co może się odbić negatywnie na ich zdrowiu. To im będę się starał pomóc w pierwszej kolejności.

AGENDA 2000. Branża: Komputery / Reklama.

Jakub Gruszecki, właściciel: W tym miesiącu moja firma obchodzi rocznicę 20 lat rozpoczęcia działalności. W tym czasie różne były wzloty i upadki, ale firma potrafiła szybko reagować na zmiany i może dzięki temu nadal prosperuje. W dobie koronawirusa naturalnie, że wiele się zmieniło. Przede wszystkim ludzie nie wychodzą z domów i tym samym ruch w biznesie jest znacznie mniejszy, a nawet zerowy. Moje firmy poruszają się w kilku dziedzinach, dlatego widzę jaki wpływ ma epidemia na różne branże. Przykładowo dzięki szkole ONLINE chwilowo wzrosła sprzedaż materiałów eksploatacyjnych, peryferiów i komputerów potrzebnych do nauki zdalnej. Tutaj staramy się zaspokoić popyt, co nie jest wcale łatwe ponieważ na rynku brakuje sprzętu. Staramy się również pomagać naszym klientom w przypadku popsutych komputerów. Serwis działa w formie dyżurów, ale działa i jesteśmy w stanie usunąć usterki nawet w tym samym dniu.

Natomiast dział poruszający się w branży reklamowej prawie nie pracuje. Wykonujemy tylko pilne zlecenia takie, które nie wymagają kontaktu z ludźmi. Pracownicy obawiają się o swoje zdrowie i swoich rodzin i ja to rozumiem. Dział zajmujący się importem i dystrybucją sprzętu sportowego stoi całkowicie.

Tarcza Antykryzysowa to ciekawe zjawisko. Taka Fata Morgana. Niby jest, a jej nie ma. Złożyłem stosowne wnioski do ZUSu i banków, jednak na chwilę obecną bez żadnego feedbacku. Z pomocy miasta na chwilę obecną nie korzystam wychodząc z założenia, żę skoro na razie nie muszę, to niech skorzystają bardziej potrzebujący. Solidaryzuję się z firmami, które nie mogą w ogóle świadczyć usług i bardzo im współczuję.

Natomiast póki mam takie możliwości sam jestem gotów do pomocy chociażby służbą medycznym. Moja firma w każdej chwili udostępni nieodpłatnie samochody dostawcze do przewozu np. większych ilości czy maseczek, czy innych rzeczy potrzebnych w ratowaniu chorych.

Również ratownicy, medycy, lekarze mogą liczyć w mojej firmę na bezpłatne usługi oraz obsługę bez kolejek

Nie można planować przyszłości skoro nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie. Na razie żyję z dnia na dzień starając się utrzymać firmę na wodzie, staram się regulować płatności na bieżąco bo wiem, że istnienie wielu firm w tych ciężkich czasach od tego zależy. Życzę wszystkim przedsiębiorcom,  aby przetrwali te czasy i pomagajmy sobie tutaj lokalnie, bo to jedyna pewna pomoc.

BAJKA. Branża: Zabawki, Artykuły papiernicze.

Katarzyna Piotrowska-Rząsa, księgowa: Straciliśmy płynność finansową, handel siadł całkowicie, obroty są na mizernym poziomie, zakupy robione przez klientów – incydentalne.

Nasza hurtownia funkcjonuje od 1993 roku, czyli w tym roku mamy już 27 lat działalności i nigdy nie było tak źle, jak jest teraz. Zatrudniamy czterech pracowników i kolejnych czterech z firm zewnętrznych. Z większością, jak nie z każdym, znamy się od wielu lat. Nie wyobrażamy sobie zwalniania ludzi, szczególnie, że niektórym brakuje kilka lat do emerytury. Są osoby, z którymi pracujemy od samego początku.

Jesteśmy firmą, która swój majątek, swój kapitał ma cały czas w obrocie. Nie ma sprzedaży, nie ma środków do funkcjonowania. Na wynagrodzenia, ubezpieczenia, podatki, czynsz, gaz, prąd i inne koszty związane z działalnością potrzebujemy wypracować kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie!

Pomoc w ramach tarczy antykryzysowej w postaci zwolnienia z ZUSu, to przy tych wydatkach śmiech na sali!

Wsparcie w postaci dofinansowania kosztów pensji dla pracowników aktualnie nie działa (rozmowa 8.04.2020 – przyp. red.).

Na bieżąco śledzę działania rządu w sprawie pomocy dla przedsiębiorców. Niestety nie jest tak kolorowo, jakby się wydawało. W niektórych przypadkach trzeba spełnić warunki, które na stracie eliminują tę pomoc. Mam na myśli samozatrudnionych, którzy przede wszystkim muszą spełnić warunek, że ich przychód miesięczny nie może być wyższy niż 15681 zł. Przychód to nie dochód, to. np. utarg w sklepie. W utargu jest koszt zakupu towaru i marża, jaką sklep zarobił. Przyjmując, że sklep pracuje na 25% marży to z przychodu w wysokości 15681 zł zarobi 3920 zł. Z tego musiałby zapłacić czynsz, ZUS, energię elektryczną, podatki i pensję. Takich sklepów po prostu nie ma, bo sklep z utargiem 15681 zł miesięcznie nie jest w stanie się utrzymać. Być może z tego zwolnienia skorzystają osoby świadczące usługi jak szewc, krawiec, mały gabinet kosmetyczny, bo tam zakup środków niezbędnych do pracy nie jest tak kosztowny jak w przypadku zakupu towaru do sklepu.

Jeśli tak dalej pójdzie, tysiące firm w Polsce będzie skazanych na zagładę. Ja naszej hurtowni daję miesiąc, może dwa. Jeśli nic się nie zmieni, czeka nas bankructwo.

grafika poglądowa

foto: archiwum prywatne, nadesłane

10-04-2020

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)