REKLAMA

SANOK. Mimo pandemii, muzeum blisko rekordu. Popularność Beksińskiego przekracza kolejne granice (WYWIAD)

SANOK / PODKARPACIE. W styczniu minął rok odkąd sanocka perełka, czyli Muzeum Historyczne ma nowego dyrektora. Zastąpienie legendarnego Wiesława Banacha z pewnością nie należy do najłatwiejszych zadań, ale wiele osób wykazuje głębokie przekonanie, że Jarosław Serafin jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Z nowym szefem jednostki rozmawiamy o trudnym pandemicznym roku 2020, a przede wszystkim o zwiększającej się w szybkim tempie popularności twórczości Zdzisława Beksińskiego.

Ciężko byłoby sobie wyobrazić trudniejszy czas na rozpoczęcie szefowania jednostką kultury niż wybuch pandemii…

Jarosław Serafin. Foto: archiwum prywatne

JAROSŁAW SERAFIN, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku: Nie ma co ukrywać, lockdown stanowił przykre zaskoczenie. Właściwie z miejsca dezaktualizował znaczną część planów, burzył kalendarz wystaw i wydarzeń kulturalnych oraz – co szczególnie istotne – rodził niepokój o płynność finansową muzeum, które blisko połowę środków w budżecie generuje z przychodów własnych, przede wszystkim ze sprzedaży biletów. Z drugiej strony sytuację potraktowaliśmy jako wyzwanie, a nawet sposobność do przeprowadzania pewnych zmian. Sądzę, że sytuację kryzysową udało się przekuć na szereg pozytywów, a również w wymiarze frekwencyjnym muzeum wyszło z tego etapu pandemii (bo trzeba pamiętać, że jeszcze się nie zakończyła) obronną ręką. Jeśli tak się stało, jest to zasługa całej kadry, której praca obarczona była dodatkowym stresem i dyskomfortem. Należy to podkreślić, bo wbrew stereotypowemu wyobrażeniu, praca w muzeum w takich okolicznościach nie należy do zajęć spokojnych i sielankowych.

Jak ocenić miniony rok? Pracę rozpoczął pan od przedstawienia planów na nadchodzące miesiące i lata. Co udało się zrealizować w pierwszym etapie pracy, a czego nie?

Z perspektywy roku trzeba uczciwie powiedzieć, że plany i priorytety zmieniały się wraz z dynamiczną sytuacją. Zacznę może od końca i wskażę na plany, których realizacja okazała się w praktyce niewykonalna. Mam tu na myśli przede wszystkim projekt, do którego jestem szczególnie przywiązany, a którego sensu nie trzeba szczególnie uzasadniać: kolejne wystawy zagraniczne Zdzisława Beksińskiego. Podjęliśmy rozmowy z ośrodkami w Czechach, Niemczech i w Skandynawii, sondując możliwość dużej wystawy w poważnych galeriach. Zwłaszcza kierunek skandynawski wyglądał obiecująco, a sprawę współprowadził zaprzyjaźniony z Muzeum Instytut Polski w Sztokholmie. Niestety zamknięcie instytucji kultury, a przede wszystkim granic, sprawiło, że realizacja takich ambicji musi poczekać prawdopodobnie do 2022 roku.

Natomiast, zważywszy na trudności wynikające z pandemii, możemy chyba z satysfakcją patrzeć na miniony rok.

Muzeum odwiedziła imponująca liczba ponad 58 tysięcy turystów, więc zbliżyliśmy się do rekordu frekwencji z 2019 roku, a to wszystko pomimo blisko 100 dni zamknięcia ekspozycji

Również w zakresie oferty kulturalnej i edukacyjnej staraliśmy się działać aktywnie, czego dowodem są choćby wystawy upamiętniające najważniejsze rocznice ubiegłego roku: 100. rocznicę urodzin św. Jana Pawła II, stulecie bitwy warszawskiej, wreszcie 40-lecie powstania NSZZ Solidarność. Wszystkie te wystawy miały silny akcent regionalny, a wystawa papieska była wręcz współtworzona przez sanoczan, dzielących się z muzeum bardzo osobistymi pamiątkami ze spotkań ze św. Janem Pawłem II. Udało się również, z pozyskanych z programu „Kultura – Interwencje” środków, zrealizować dużą inscenizację historyczną pt. „Oblężenie zamku sanockiego z 1629 roku”, przywołującą w atrakcyjny sposób nieznany wątek z historii Zamku Królewskiego w Sanoku.

Muzeum wzbogaciło ofertę lekcji muzealnych, jak i w ogóle ofertę dla szkół i środowiska uczniowskiego, co znalazło wyraz w programie „Ferie na zamku sanockim” czy konkursie plastycznym w związku z rocznicą Cudu nad Wisłą. W tym miejscu duże słowa uznania dla p. Pawła Skowrońskiego i p. Dariusza Szuwalskiego.

Muzeum stworzyło również nowe kanały komunikacji zewnętrznej, otwierając oficjalny kanał w serwisie Youtube. Poza treściami edukacyjnymi publikowane są na nim m.in. unikatowe materiały filmowe z archiwum Zdzisława Beksińskiego, czy filmy promujące twórczość mistrza. Całość adresowana jest do odbiorców w kraju i zagranicą, bowiem posiada odnośne tłumaczenia w języku angielskim. Również z myślą o promocji Zdzisława Beksińskiego, ale także ściślejszym kojarzeniem jego twórczości z Muzeum Historycznym w Sanoku, otworzyliśmy oficjalne konto w serwisie Instagram. Niemal każdego dnia pojawiają się na nim unikatowe treści, a samo konto, prowadzone kreatywnie przez p. Mariusza Tchórza, rozwija się z dużą dynamiką i zapewnia dodatkowy, bardzo bezpośredni kontakt z fanami mistrza z całego świata.

Zapewne tli się w panu nadzieja, że z początkiem lutego, kiedy muzeum zostało ponownie otwarte, wszystko wróci do normy. Jak wyglądają pierwsze dni po nowym otwarciu?

Przede wszystkim mam głęboką nadzieję, że nie sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Przetrwaliśmy dwa lockodown’y i niechaj to wystarczy. Mimo wszystko uważam, że będzie to rok cięższy od poprzedniego, ponieważ restrykcje będą utrzymywane na wyższym poziomie również w okresie letnim. Tym niemniej muzeum już działa i codziennie przyciąga turystów. Zaczęło się nieśmiało, pierwszego dnia odwiedziło nas dziewięć osób, ale z każdym dniem turystów przybywa. Myślę, że nasi goście mogą czuć się komfortowo i bezpiecznie, a utrzymywane standardy sanitarne w połączeniu z dużą przestrzenią ekspozycyjną czynią ewentualne zagrożenie niepomiernie mniejszym, od wizyty w supermarkecie.

Ostatnie lata to gigantyczny wzrost popularności dzieł Zdzisława Beksińskiego. Muzeum Historyczne w Sanoku posiada największy zbiór twórczości artysty. Czy w 2020 roku, mimo pandemii, również dało się odczuć zainteresowanie miłośników Beksińskiego?

To zainteresowanie stanowi prawdziwy fenomen i przyjmuje różne formy. Poza rosnącą systematycznie frekwencją, świadczy o tym choćby liczba odbieranych maili z różnymi pytaniami, prośbami, ofertami czy sugestiami. Jeszcze większą wymowę mają ostatnie wyniki aukcyjne, lokujące Beksińskiego w gronie najpopularniejszych twórców polskich. Również zagranicą popularność artysty z roku na rok jest coraz większa. Podam przykład: publikowane w popularnej aplikacji Daily Art obrazy zyskują regularnie większą popularność od dzieł światowych klasyków. Beksiński zwyczajnie trafia w gusty współczesnych odbiorców.

Taki stan rzeczy ma też jednak wymiar negatywny: na aukcjach pojawiają się coraz liczniejsze falsyfikaty, a w przestrzeni komercyjnej – na całym świecie – funkcjonują podmioty, naruszające nasze prawa autorskie.

Ostatnio wytropiliśmy m.in. takie „smaczki” jak sklep oferujący body dziecięce z obrazami Beksińskiego w USA, czy też karty tarota z obrazami artysty, sprzedawane w Rosji

Końcówka roku przyniosła wiadomość o rekordowej licytacji dzieła Zdzisława Beksińskiego. Za jeden z obrazów mistrza zaproponowano ponad 700 tys. złotych. Pamiętam, że mówił pan, że początkowo myśleliście, że chodzi o dwa lub więcej dzieł…

To prawda, w pierwszej chwili taka kwota wydawała się bowiem logiczna dla dwóch obrazów! Wprawdzie od wielu lat malarstwo Zdzisława Beksińskiego systematycznie zyskuje na wartości, ale w ostatnich latach proces ten nabrał wyjątkowej dynamiki. Tym niemniej ubiegłoroczne aukcje przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Już w czerwcu, kiedy licytowany w Sopockim Domu Aukcyjnym obraz z 1971 roku osiągnął cenę „młotkową” przekraczającą 400 tysięcy złotych, nie brakowało komentarzy, że to już „szklany sufit”. Tymczasem kilka miesięcy później cena ta uległa niemal podwojeniu.

Wpływ na to, poza oczywistą popularnością Beksińskiego, mają również inne okoliczności. Malarstwo, zwłaszcza w dobie epidemii, wobec prognozowanego spadku mocy nabywczej pieniądza, traktowane jest jako znakomita inwestycja, co nawiasem mówiąc, potwierdza słowa antycznej maksymy „sztuka cenniejsza niż złoto”.

Z wystawami poświęconymi Beksińskiemu podróżował Pan między innymi do USA i Szwecji. Czy w miarę upływu czasu i z coraz większą wiedzą o twórczości sanockiego mistrza, ludzie bardziej fascynują się samymi dziełami, czy jednak wciąż, co najmniej taką samą uwagę odbiorców przykuwają tragiczne wydarzenia z życia całej rodziny?

To bardzo dobre pytanie, bo dotyka istoty popularności artysty. Niewątpliwie u podstaw tej fascynacji leży przeważnie wrażenie wywołane w kontakcie ze sztuką Beksińskiego, jednak to właśnie intrygująca biografia, pełna tragicznych wątków, stanowi zasadniczy przedmiot zainteresowania większości fanów.

To zrozumiałe, jednak kiedy owa otoczka staje się ważniejsza od samej twórczości, można mówić o odbiorze na pewnym spłyconym poziomie

Próbę odczarowania takiego stanu rzeczy, w mojej opinii bardzo udaną, stanowi choćby spektakl „Wywiad, którego nie będzie” autorstwa Wiesława Banacha. Bohaterem sztuki jest bowiem Beksiński – artysta, nie zaś, jak to miało miejsce w przypadku „Ostatniej rodziny” czy książki Magdaleny Grzebałkowskiej, Beksiński – człowiek, mąż i ojciec.

Co zrobić, aby wypromować inne zbiory muzeum na tę skalę, jak udało się to z dziełami Beksińskiego? Kierowana przez Pana placówka może przecież pochwalić się zbiorami, które są unikatem na skalę światową. Warto tutaj wspomnieć choćby o przedmiotach odkrytych na terenach po grodziskach w Trepczy.

Zgadzam się, że muzeum to nie tylko Beksiński, a waga innych kolekcji wymaga zbilansowanej promocji. I chociaż żadna ze znakomitych skądinąd kolekcji na poziomie popularności nie może konkurować ze sztuką wybitnego sanoczanina, z pewnością zasługują one na większą atencję. Weźmy na przykład kolekcję malarstwa dwudziestowiecznego, rozwijaną z takim pietyzmem przez dyrektora Wiesława Banacha. Gromadzi ona dzieła artystów tej miary, co Olga Boznańska, Józef Pankiewicz, Władysław Ślewiński, Józef Czapski czy Tadeusz Makowski, by tylko wspomnieć kilka nazwisk. Cóż dopiero powiedzieć o kolekcji ikon karpackich, najcenniejszym takim zbiorze w kraju?

A przecież, jak pan zaznaczył, to również unikatowe zbiory archeologiczne, cenne zbiory sztuki sakralnej czy z wolna poszerzane malarstwo niderlandzkie.

Sądzę, że promowanie tych kolekcji musi angażować pracę wydawniczą, wystawy czasowe, popularyzowanie dzieł w internecie, wreszcie ciekawe wydarzenia towarzyszące w postaci wykładów, a nawet konferencji. Właśnie temu służyć będzie np. przygotowywana na koniec roku wystawa czasowa malarstwa Leona Getza, którą chcemy połączyć z międzynarodową konferencją.

W ubiegłych latach, podczas pracy w muzeum, zaznaczał pan dobrą współpracę z byłym dyrektorem Wiesławem Banachem. Czy nadal korzysta pan z jego wiedzy, doświadczenia i dobrej rady?

Dyrektor Wiesław Banach poświęcił muzeum blisko pół wieku, a zatem znakomitą większość swojego życia. I chociaż przeszedł już na zasłużoną emeryturę, nieodmiennie pozostaje najwybitniejszym znawcą twórczości Beksińskiego, erudytą i skarbnicą wiedzy na temat muzeum, jego historii i zasobów. Rezygnowanie z takiego kapitału byłoby lekkomyślnością, dlatego – w najlepiej pojętym interesie własnym, ale zwłaszcza w interesie muzeum – staram się przy różnych okazjach sięgać po dobrą radę dyrektora Banacha, starając się przy okazji nie zakłócać zanadto spokoju, jakiego zażywa na emeryturze. Za każdym razem spotykam się z serdecznym odzewem, a przede wszystkim roztropnymi wskazówkami i sugestiami.

Jakie są największe bieżące potrzeby muzeum? Czy paradoksalnie udany sezon turystyczny pozwolił „domknąć” budżet minionego roku? Czy placówka otrzymała konieczne dla funkcjonowania wsparcie w czasie, gdy jej drzwi były zamknięte dla turystów?

Katalog potrzeb bieżących jest długi i obejmuje m.in. konieczność konserwacji interwencyjnej ikon, tradycyjnie już o tej porze roku dotykanych konsekwencjami tzw. zimowego przesuszenia, remont schodów na wieży zamkowej, a w dalszej perspektywie także budynku zajazdu. Kończymy właśnie rewitalizację pierwszego piętra zamku i należy zadbać o doposażenie tej części w sprzęt służący zapewnieniu odpowiednich warunków środowiskowych na kolekcji ikon.

Do maja chcemy przygotować i udostępnić dla ruchu turystycznego nowoczesną formę audioprzewodnika, dostępnego w formie aplikacji na smartfon. Jeszcze w tym roku planujemy odtworzenie zwieńczenia renesansowej studni w postaci historycznego zadaszenia, a rzecz zależy od pozytywnego rozpatrzenia wniosku, z jakim aplikowaliśmy do ministerialnego programu „Ochrona Zabytków”. Inny wniosek, do programu „Wspieranie działań muzealnych” dotyczy konserwacji bardzo zdegradowanych mebli XIX-wiecznych, eksponowanych w sali portretowej.

Ta wyliczanka obejmuje głównie sprawy podstawowe, a przecież wiąże się z konkretnymi wydatkami.

Poprzedni rok zakończyliśmy, pomimo pandemii, na przysłowiowym plusie, jednak planując działalność na rok bieżący, musimy brać pod uwagę rosnące koszty osobowe

Muzeum, podobnie jak inne instytucje kultury, w pewnym zakresie skorzystało na rozwiązaniach zaproponowanych w ramach tzw. Tarczy Antykryzysowej dla Kultury, jednak „domknięcie” budżetu było przede wszystkim możliwe dzięki wyjątkowo udanemu sezonowi turystycznemu.

Jaki będzie 2021 rok? Realizacja których działań, o których pan wspomniał, będzie priorytetem w najbliższych miesiącach?

Nauczony doświadczeniami roku ubiegłego, nie podejmę się takiego prognozowania. Oczywiście wierzę, że będzie to rok spokojny i udany, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z zagrożeń. Będzie to na pewno czas wyzwań i pozostaje mieć nadzieję, że los nie dorzuci już nowych niespodzianek. Absolutnym priorytetem jest możliwie najszybsze wdrożenie audioprzewodnika, nie tylko dlatego, że jest to standard w dzisiejszych muzeach, ale również z uwagi na szczególne potrzeby w dobie pandemii. Wprowadzenie takiego narzędzia w formie aplikacji na smartfony, przysłuży się wydatnie podniesieniu bezpieczeństwa i komfortu zwiedzania muzeum.

Ponadto planujemy prace nad przywróceniem poświadczonego w historycznych źródłach i przedwojennych fotografiach zadaszenia renesansowej studni i konserwację historycznych mebli na ekspozycji. Stosowne projekty zostały już rozpisane w ramach rozdania dedykowanych programów ministerialnych. Gości muzeum przywitają też odnowione, przemalowane wnętrza pierwszego piętra zamku.

Dużą wagę przywiązujemy do uszczelnienia majątkowych praw autorskich do twórczości Zdzisława Beksińskiego pozostających w dyspozycji muzeum. Będące obiektem licznych naruszeń, domagają się zdecydowanych działań, co skłoniło nas do podpisania stosownej umowy z renomowaną kancelarią prawną. Owoce tej współpracy będą widoczne, być może, już niebawem

W zakresie działalności merytorycznej szykujemy bogatą ofertę wystawienniczą, a już w przyszłym tygodniu otwarta zostanie przygotowywana przez dr. Piotra Kotowicza, szalenie ciekawa wystawa archeologiczna „Piast Total War”. W dalszym ciągu szykowane są wystawy artystyczne, m.in. malarstwa Stefana Kątskiego, Leona Getza, Tomasza Wojtowicza, Arkadiusza Andrejkowa i Henryka Cześnika, jak również historyczne, upamiętniające setną rocznicę wprowadzenia szabli polskiej wz. 1921 oraz czterechsetną zwycięstwa w pierwszej bitwie chocimskiej. Lista jest znacznie dłuższa, sądzę że obfituje w atrakcyjne wydarzenia i wierzę, że będą one źródłem wrażeń dla naszych gości i przyjaciół.

Tomasz Sokołowski

05-02-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)