Rodzice zakochani w telefonach. Dzieci odczuwają to dużo bardziej niż pandemię
PODKARPACIE. Wybuch pandemii koronawirusa wpłynął w znaczący sposób na nasze życie. Zarówno dorosłych – najbardziej narażonych na konsekwencje zakażenia, ale również dzieci i młodzież. Zawieszenie zajęć stacjonarnych w szkołach, przejście na tryb zdalny, ograniczona możliwość spotkań z rówieśnikami czy realizacji pasji, np. podczas treningów sportowych czy innych zajęć pozalekcyjnych. O tym w jakim stopniu przełożyło się to na zdrowie psychiczne naszych pociech, a także o tym, co dla dzieci jest dużo ważniejsze, rozmawiamy ze specjalistami z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sanoku.
Tomasz Sokołowski
Pandemia zmieniła wiele, ale nie liczbę pacjentów
Pomijając oczywiste aspekty związane z pojawieniem się pandemii koronawirusa, warto zastanowić się jak wszechobecne ograniczenia i obostrzenia wpłynęły na zdrowie psychiczne najwrażliwszej części społeczeństwa, czyli dzieci i młodzieży. Od wielu lat, rozmowami z najmłodszymi o ich problemach, codziennych utrapieniach, ale i o tym, co sprawia radość i szczęście, zajmują się psycholodzy, pedagodzy i psychoterapeuci z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sanoku.
– Zamknięcie szkół, przejście na zdalny tryb nauczania, docierające informacje o coraz większej liczbie zakażonych i przypadkach śmiertelnych, poczucie zagrożenia i niewiadomej dotyczącej przyszłości – to wszystko musiało mieć wpływ na psychikę młodych ludzi – mówi nam Maciej Drwięga, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sanoku.
W ostatnich miesiącach, ale i w ujęciu ostatnich kilku lat, w placówce pojawia się większa liczba dzieci i młodzieży. Niekoniecznie jest to jednak związane z obecnością pandemii.
– W pewnym stopniu w sanockiej poradni przewidzieliśmy to, że potrzeby młodych ludzi w zakresie terapii będą się zwiększać. Od kilku lat w strukturze placówki funkcjonują trzy pełne etaty psychoterapeutyczne, uruchomione dzięki zrozumieniu i zgodzie naszego organu prowadzącego, czyli Powiatu Sanockiego. To nas wyróżnia nawet w skali całego województwa, a okazało się bardzo przydatne w czasach kryzysu definiowanego przez zagrożenie koronawirusowe – dodaje dyrektor.
– Nie zauważyłam, aby pojawienie się pandemii przełożyło się na zwiększenie liczby pacjentów – mówi nam Aneta Suska, psychoterapeutka w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sanoku. – Generalnie w ostatnich latach mamy coraz więcej wniosków i z taką tendencją będziemy mieli do czynienia w przyszłości. W mojej opinii nie ma to jednak związku z koronawirusem.
Rodzice zakochani w telefonach
Z rozmów z pedagogami wynika, że jest szereg dużo istotniejszych uwarunkowań wpływających na psychikę dzieci niż pandemia. Wiadomości o kolejnych zakażeniach, ozdrowieniach, lekach i szczepionkach nasłuchują głównie dorośli, dla najmłodszych nie ma to wielkiego znaczenia.
– Młodzi ludzie trafiają do nas głównie dlatego, że są „niezagospodarowani emocjonalnie”. W większości pochodzą z rozbitych rodzin lub przeżywają rozłąkę z rodzicem, są tzw. eurosierotami. Poza tym, często bywa tak, że relacje rodzinne opierają się na zdawkowych pytaniach i odpowiedziach. Rodzice są zakochani w swoich telefonach i zamiast patrzeć na dziecko, patrzą w telefon. Można to bez problemu zauważyć na placach zabaw. Wydaje się, że są razem, bo obok siebie, ale to często obcy sobie ludzie – zaznacza Aneta Suska.
Praktyka. Problemy dzieci i młodzieży w dobie pandemii
Liczba podopiecznych to jedno. To, że pandemia nie przełożyła się stricte na falę nowych pacjentów w poradni nie oznacza jednak, że „covidowa” rzeczywistość nie ma wpływu na psychikę najmłodszych. Zdaniem specjalistów, pandemia pogłębiła utarte już schematy zachowań.
– Pandemia sprawiła, że w wielu przypadkach pogłębiły się problemy, z którymi zgłosili się do nas pacjenci. Młodzi ludzie musieli zmierzyć się z kłopotami natury egzystencjalnej. Izolacja, wszechobecne obostrzenia, brak możliwości wpływania na wiele aspektów. Wszystko to sprawiło, że zaczęli oni zadawać sobie pytania: co z tym życiem? Jaki ono ma sens? Jaki ja mam wpływ na siebie? Na sile przybrało też poczucie osamotnienia. Zauważyłam również, że doszło do wzrostu lęku społecznego polegającego na tym, że młodzież boi się zakażenia wirusem przechodząc na ulicy obok innych osób – przytacza przykłady terapeutka Aneta Suska.
Nasza rozmówczyni zaznacza, że zgodnie z jej modelem pracy, w każdej kryzysowej sytuacji należy szukać pozytywów, zauważać dobre strony sytuacji, w której się znaleźliśmy.
– Z moich obserwacji wynika, że wiele młodych osób zauważyło i doceniło jak ważne w życiu są relacje z drugim człowiekiem i potrzeba fizycznego kontaktu, „żywego” spotkania.
– Z jeszcze innej strony, pacjenci deklarowali podczas rozmów, być może tylko na poziomie powierzchownym, zadowolenie z całej sytuacji. Zwracali uwagę na większy luz, mniej nauki i łatwiejsze zdobywanie dobrych ocen. Mogą dłużej siedzieć przy komputerze czy telefonie, dłużej spać. To z kolei budzi obawy przed zmianą zegara biologicznego.
Dodatkowa pomoc w trudnym czasie
Co ważne, żaden z pacjentów PPP w Sanoku nie przerwał terapii ze względu na wybuch pandemii. Zdalne spotkania z terapeutami, choć są jedynie namiastką wizyty i rozmowy w cztery oczy, spowodowały, że młodzi ludzie nie musieli rezygnować z tak ważnych dla nich relacji i wsparcia.
Dodatkowo w poradni, na czas ograniczonej możliwości bezpośrednich spotkań z terapeutami, uruchomiono dodatkowe numery telefonów, pod które można dzwonić o różnych porach w problemowej sytuacji. Z telefonów młodzi korzystają dosyć często, szczególnie podczas ataków lęku, paniki.
Świetny kontakt dzieci i młodzieży ze specjalistami z poradni pomaga przetrwać trudny czas i sytuację, na którą nie można było się przygotować.
– Z młodymi ludźmi świetnie się współpracuje, ponieważ są oni elastyczni. W porównaniu do dorosłych mają dużo większą zdolność przystosowania się do nowej rzeczywistości, nowych warunków życia. Otwierają się na to, co nowe i próbują uczyć się wdzięczności. Każdego dnia cieszyć się i dziękować za dobre rzeczy, które ich spotkały. Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach przyszło im funkcjonować – podkreśla Aneta Suska.
– W tym trudnym okresie, który na pewno jeszcze przed nami, przydałoby się mocniejsze i bardzie stabilne wsparcie w zakresie pomocy psychologicznej dla uczniów uczących się w sanockich szkołach podstawowych poprzez zatrudnienie na stałe w ramach umów o pracę psychologów szkolnych. Zabiegam o to już od kilku lat, ale na razie nie udało się tego wprowadzić. Mam jednak wrażenie, że teraz temu pomysłowi sprzyja burmistrz Sanoka, muszę tylko przekonać do tej zmiany jego zastępcę od spraw oświatowych – zaznacza Maciej Drwięga.
Druzgocący raport NIK. Podkarpacie na szarym końcu
W połowie września br. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport dotyczący dostępności lecznictwa psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży. Opierał się on w dużej mierze na danych zebranych z Narodowego Fundusz Zdrowia i niestety, przedstawił smutną rzeczywistość.
– Brakuje około 300 lekarzy psychiatrów dzieci i młodzieży – mówi Anna Matusiak-Rześniowiecka, p.o. kierownika Wydziału Prasowego NIK. – Pod koniec marca 2019 roku zawód ten wykonywało 419 lekarzy, a 169 było w trakcie specjalizacji. Dodatkowo niekorzystna była struktura wiekowa kadry lekarskiej. 32% specjalistów miało powyżej 55 lat. W najbliższych latach problem może się pogłębić, gdyż tę specjalizację wybiera niewielu lekarzy.
W Polsce około 630 tys. dzieci i młodzieży poniżej 18 roku życia wymaga pomocy z zakresu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. To 9% wszystkich osób w tym wieku w kraju. Na tle innych krajów nie różnimy się. Średnio około 10% populacji dzieci i młodzieży potrzebuje wsparcia profesjonalistów.
O ile w ujęciu ogólnopolskim jest się o co martwić, to na Podkarpaciu sytuacja wygląda katastrofalnie. Dość powiedzieć, że jeśli chodzi o liczbę psychiatrów dzieci i młodzieży przypadających na 1 tys. pacjentów małoletnich, nasze województwo zajmuje… ostatnie miejsce. Mamy 1,02 lekarza na tysiąc PACJENTÓW małoletnich!
– Dzieci i młodzież mają obecnie bardzo ograniczone szanse na kompleksową i powszechnie dostępną opiekę psychiatryczną. System lecznictwa psychiatrycznego im tego niemal nie zapewnia. To, jak długo będzie czekać dziecko na przyjęcie do psychiatry, w dużej mierze zależy od miejsca zamieszkania. Problemem jest nierównomierne rozmieszczenie psychiatrów w kraju. Są miejsca, gdzie ich drastycznie brakuje i takie, gdzie jest tylu ile potrzeba – mówi Marian Banaś, prezes NIK.
Warto pamiętać, że wśród nastolatków samobójstwa są drugą co do częstotliwości przyczyną zgonów. Tak wynika z danych przekazywanych przez Komendę Główną Policji. Niestety, Polska plasuje się w czołówce pod względem liczby samobójstw wśród krajów europejskich.
– Liczba zamachów samobójczych wśród małoletnich w wieku 7 – 18 lat rośnie z roku na rok: z 730 w 2017 r. do 772 w 2018 r., a w I półroczu 2019 r. wyniosła już 485. W latach 2017 – 2019 (I półrocze) na łącznie 1987 zamachów samobójczych, 250 zakończyło się zgonem. W 585 przypadkach przyczyną zamachów samobójczych była choroba psychiczna, a w 374 przypadkach zaburzenia psychiczne – informuje NIK.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz