REKLAMA

Jak rolnik z Nowotańca tłocznię soków w gospodarstwie urządził

NOWOTANIEC / GM. BUKOWSKO. Podróże kształcą – tę starą maksymę wcielił w życie Tomasz Długosz z Nowotańca. Dzięki szwajcarskim doświadczeniom postawił na przetwórstwo jabłek i produkcję zdrowego, bo bez konserwantów i cukru, soku jabłkowego.

Dorota Mękarska

Tłocznie soków to w powiecie sanockim jeszcze rzadkość, bo nie ma u nas dużych sadów, ale w innych częściach Polski rolnicy korzystają z tej okazji zarobienia dodatkowego grosza. Jednakże i u nas tłocznie soków zaczynają powstawać, bo w wielu sadach zachowały się stare odmiany jabłoń. Klienci poszukują tych smaków, bo pamiętają je z dzieciństwa.

W Nowotańcu składowany był węgrzyn

Pan Tomasz urodził się w Nowotańcu. – A wie pani, że to jedyna taka nazwa miejscowości w kraju? – pyta mój rozmówca. I od razu odpowiada. – Nowotaniec niegdyś posiadał prawa miejskie. Przez miasto wiódł szlak węgierski. Legenda mówi, że w Nowotańcu, w zamku mieścił się spichlerz wina. Pewnego razu właściciel, rozochocony trunkiem, poszedł w tany i wymyślił nowy taniec, stąd nazwa wsi.

Jak mieszkaniec Nowotańca związany jest ze swoją „małą Ojczyzną” świadczy fakt, że pan Tomasz jest prezesem OSP w Nowotańcu i zasiada w radzie sołeckiej.

Pokoleniowa zmiana

Z Nowotańca pochodzą też rodzice pana Tomasza, którzy gospodarowali na 13 hektarach. W 1994 roku wybudowali nową chlewnię, bo zajmowali się produkcją żywca wieprzowego. I właśnie ten budynek stał się zalążkiem nowej działalności syna.

Pan Tomasz chciał pójść w ślady rodziców i związać swoje życie ze wsią. Skończył Technikum Rolnicze, a potem Technikum Weterynaryjne. Otrzymał dobre przygotowanie zawodowe, bo od 1994 roku zaczął jeździć na praktyki za granicę, do Niemiec i Szwajcarii. Przywiózł stamtąd moc wrażeń i doświadczeń.

Gdy w 2009 roku zmarł ojciec pana Tomasza, gospodarstwo, które wcześniej prowadzili wspólnie, spadło całkowicie na głowę syna.

– Przez pierwsze 3 lata nie było łatwo. Żona nie pracowała, bo mieliśmy małe dziecko – przyznaje mężczyzna.

Jeszcze przez 3 lata młody gospodarz utrzymywał hodowlę świń, ale wkrótce stało się jasne, że zarobić na tym się nie da.

– Postanowiliśmy przestawić się na produkcję roślinną – mówi nasz rozmówca. Zaczął więc uprawiać zboża i grykę.

To jednak mu wciąż nie wystarczało, a że w Szwajcarii zobaczył jak szanowane są płody pola i ogrodu, postanowił przenieść te doświadczenia na własne podwórko.

– Małe gospodarstwa w Szwajcarii prowadzone są bardzo tradycyjnie – zauważa. – Jabłka nie leżą w przydomowych sadach na ziemi, jak u nas, ale przerabia się je na sok. Kiedyś przechowywano go w słojach i butelkach. Dzisiaj, dzięki bardzo rozwiniętemu rolniczemu handlowi detalicznemu, sprzedaje się je w foliowych opakowaniach. Zresztą z gospodarstwa sprzedaje się wszystko. Czereśnie, rabarbar, soki. Tam te przepisy są mniej restrykcyjne niż w Polsce. Rolnik na jedną sztukę bydła może np. wyprodukować nawet 10 litrów bimbru na własne potrzeby.

Pierwszymi testerami były dzieci

Pan Tomasz na początku próbował swoich sił w domowej produkcji soku jabłkowego, bo ten kupowany w marketach szkodził dzieciom. Soki wyszły pierwszorzędne, a dzieci nie dostawały po nim wysypki. Postanowił rozwinąć działalność. Na ten cel zaadaptował pustą już chlewnię. Prace budowlane wykonał sam, ale na zakup wyposażenia musiał wyłożyć gotówkę. Zaopatrzył się w profesjonalną hydroprasę i pasteryzator.

– To są bardzo proste urządzenia i prosta jest ich obsługa – podkreśla nasz rozmówca. – Z jednej prasy wychodzi około 40-50 litrów soku, bez wody.

Wcześniej jabłka są dwa razy myte, a sok po wyciśnięciu trafia do pasteryzatora. Dzięki temu ma długi termin do spożycia. Pan Tomasz testuje jak długo sok wytworzony tą metodą może zachować świeżość. Jedna porcja ma już dwa lata, druga rok.

– Jedynie ściemniał lekko, gdyż z czasem sok jabłkowy ciemnieje – zauważa gospodarz.

Sok sprzedawany jest w workach foliowych w pojemności 3 i 5 litrów.

Jest tłocznia, musi być większy sad

Ponieważ gospodarz prowadzi rolniczy handel detaliczny, nie może wytwarzać soku wyłącznie z powierzonych owoców. W połowie musi opierać się na owocach z własnej produkcji. Drugie tyle może kupić. Może dokonać zakupu od osoby, która chce przetworzyć własne jabłka. Dzięki temu kupi ona taniej sok od rolnika.

Jak podkreśla pan Tomasz nie jest to biznes przynoszący kokosy, bo koszty produkcji są dość wysokie. Samo opakowanie foliowe na sok kosztuje 3 zł, bo jest to folia spożywcza z certyfikatem, pasteryzacja też nie jest tania, bo energia drożeje. Do tego dochodzi mycie i dezynfekcja sprzętu. Ale pan Tomasz traktuje tę działalność jako dodatkową, gdyż oboje z żoną Elżbietą pracują zawodowo. Wytwarzaniem soków zajmują się popołudniami. Pomagają im dzieci: 12-letnia córka Wiktoria i 9-letni syn Karol.

– To jest wyłącznie sezonowa działalność – podkreśla pan Tomasz. – Ale ja to lubię robić.

W czasie sezonu stara się wyprodukować tyle soku, by starczyło do końca stycznia. Dlatego powiększył sad przydomowy. W tym roku zasadził na 15 arach 220 drzewek, w tym 160 jabłoń i 60 grusz. Te ostatnie ze względu na plany produkcji pysznego soku jabłkowo-gruszkowego. Zresztą nie ogranicza się tylko do jabłek. Wytwarza też sok z marchwi i winogron.

Sąsiedzi przypatrują się poczynaniom pana Tomasza z ciekawością. Na razie klienci to głównie mieszkańcy gminy Bukowsko, ale do Nowotańca przyjeżdżają też sanoczanie. Coraz więcej osób szuka, zdrowej żywności, bez konserwantów, którą można kupić w miejscu jej wytwarzania, czyli w gospodarstwie.

– To nam umożliwia rolniczy handel detaliczny, który rozpocząłem w 2019 roku. Prowadzimy rejestr przychodów i jesteśmy zwolnienie z podatku do 40 tys. zł. Ja co prawda tyle nie zarobię, ale zawsze jest na zakup opału na zimę, czy na wakacje – dodaje rolnik.

Ponieważ w grę wchodzi tylko naturalny surowiec, wykluczone są jabłka sklepowe, ze względu na chemię stosowaną do ich konserwacji. Część klientów wzdraga się jednak na myśl o robaczku, który może siedzieć w takim jabłku.

– Wtedy mówię, że ta odrobina protein jest dużo mniej szkodliwa niż cała chemia, która jest skumulowana w „kupnych” owocach – śmieje się pan Tomasz. – To zawsze trafia klientom do przekonania.

foto: materiały nadesłane, archiwum prywatne


19-10-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)