Burmistrz Leska nie chce ujawnić zarobków pracownika. Mieszkaniec mu nie odpuszcza
LESKO / PODKARPACIE. Burmistrz miasta i gminy Lesko odmówił podania do informacji publicznej zarobków kierownika leskiego Biura Promocji i Rozwoju. Sprawa oparła się o Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które uchyliło decyzję burmistrza w całości. Mimo to Adam Snarski zarobków nadal nie ujawnił. Dlaczego burmistrz idzie w tej sprawie w zaparte?
Dorota Mękarska
Batalię o ujawnienie zarobków rozpoczął w Lesku Paweł Kusal, który w 2018 roku głosował na Adama Snarskiego.
– Nie był w miejscowych układach – podkreśla Kusal, który kandydaturę Adama Snarskiego przyjął z otwartymi rękami, licząc na nowe pomysły i rozwiązania.
Jednak dzisiaj można śmiało powiedzieć, że Kusal należy do krytyków nowego burmistrza. Krytykuje politykę kadrową i przejrzystość podejmowanych działań. Na portalu społecznościowym założył stronę Lesko Społecznie, gdzie umieszcza swoje refleksje na temat miasta i gminy. Ujawnia też kopie dokumentów.
Można zapytać, co przyświeca jego działaniom? Kusal doskonale wyczuwa dwuznaczność tego pytania. Od razu odpiera podejrzenia, że miał chrapkę na pracę w samorządzie, przy boku Adama Snarskiego. Uważa, że w tradycyjnym Lesku jego poglądy społeczne i polityczne byłyby trudne do zaakceptowania dla mieszkańców.
– Poza tym nie lubię się elegancko ubierać, więc nigdy nic takiego nie wchodziło w rachubę – dodaje żartobliwie.
Mieszkaniec wnioski pisze…
Kusal twierdzi, że był stałym recenzentem poczynań nowej władzy na stronie miejskiej, ale został zablokowany. Wtedy postanowił, że jak ma być w Lesku transparentnie, bo w kampanii wyborczej dużo się o tym mówiło, to będzie transparentnie.
Przyznaje, że zasypuje burmistrza, a także nowych szefów spółek komunalnych wnioskami o udostępnianie informacji publicznych.
– Do UMiG w Lesku występowałem z pytaniami w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej już z 50 razy – wylicza.
…a burmistrz odpowiada, ale z jednym wyjątkiem
Burmistrz Adam Snarski i jego podwładni generalnie tych informacji nie ukrywają, bo w ten sposób Kusal dowiedział się, ile zarabiają np. poszczególni szefowie gminnych instytucji i spółek komunalnych. Jednak w jednej kwestii wystąpiła różnica zdań, a chodzi konkretnie o zarobki Dawida Lipki, który za burmistrza Snarskiego objął funkcję kierownika Biura Promocji i Rozwoju.
Kusal wystąpił z pytaniem w tej sprawie w czerwcu b.r. Było ono tylko jednym z wielu. Burmistrz odpowiedział na wszystkie, z wyjątkiem jednego. Odmówił udostępnienia informacji w zakresie wysokości wynagrodzenia Dawida Lipki, ponieważ w jego ocenie nie pełni on funkcji publicznej. Artykuł 5 ust. 2 ustawy o dostępnie do informacji publicznej mówi zaś, że należy taką informację udostępnić, tylko jeśli dotyczy ona osoby pełniącej taką funkcję.
Wnioskodawca nie zgodził się z tym, bo stanął na stanowisku, że informacje o wynagrodzeniach pracowników gminnych są informacją publiczną, ponieważ dotyczą sposobu wydatkowania pieniędzy podatników.
Kto pełni funkcję publiczną?
W orzecznictwie sądów administracyjnych za pracowników samorządowych pełniących funkcje publiczne uznaje się osoby, które wykonują zadania przyczyniające się do podejmowania decyzji o charakterze władczym, nawet jeśli sami decyzji administracyjnych nie podejmują i nie podpisują. Nie pełnią natomiast funkcji publicznych pracownicy pełniący tzw. funkcję usługową, czy techniczną. Pojęcie osoby sprawującej funkcję publiczną jest więc w polskim prawodawstwie traktowane bardzo szeroko, ale też niejednoznacznie.
Prawo do informacji publicznej gwarantuje Konstytucja
Kusal po otrzymaniu decyzji odmownej złożył skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krośnie, które w dniu 23 lipca b.r. wydało decyzję o uchyleniu w całości decyzji burmistrza i przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia.
SKO zauważyło, że prawo do informacji publicznej jest gwarantowane konstytucyjnie jako podstawowe prawo obywateli. Jednak może ono ulegać ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Powołano się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 20 marca 2006 r., który mówi, że ustalenie czy dana osoba sprawuje funkcję publiczną jest możliwe tylko poprzez zbadanie, czy w ramach instytucji publicznej realizuje ona nałożone na instytucję zadania publiczne. Zatem osobą pełniącą funkcję publiczną będzie każdy pracownik mający związek z dysponowaniem lub zarządzaniem majątkiem państwowym lub samorządowym. W tej sytuacji nie podlega ograniczeniu informacja o zarobkach, a także nagrodach, łącznie z nazwiskami osób, które je otrzymały. Nie dotyczy to pracowników niepełniących funkcji publicznych.
Decyzję uchylono ze względu na braki formalne
Jak zauważyło SKO burmistrz miasta i gminy Lesko odmówił podania informacji o wynagrodzeniu Dawida Lipki, gdyż po ocenie zakresu i kompetencji służbowych, uznał, iż nie pełni on funkcji publicznej. Jednak nie wiadomo o jakie przesłanki tego dokonał, gdyż decyzja nie zawiera uzasadnienia. Według SKO to stwierdzenie jest niewystarczające, tym bardziej, że w aktach sprawy nie ma dokumentu zawierającego zakres pracy i kompetencji kierownika.
Ponadto SKO zauważyło, że burmistrz wydał decyzję odmowną ze względu na brak podpisu wnioskodawcy, który złożył pytanie drogą elektroniczną. Nie zwrócono się do wnioskodawcy o uzupełnienie podania o podpis. Już sama ta okoliczność według SKO przemawia za jej uchyleniem, jako obarczonej istotną wadą.
– W kwestii postanowienia organu odwoławczego – Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję nie odnosząc się do jej rozstrzygnięcia, czyli odmowy udzielenia informacji publicznej w zakresie wynagrodzenia pracownika urzędu. Decyzja została uchylona ze względu na braki formalne – wyjaśnia burmistrz. – Przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia, organ odwoławczy wskazał nam, jakie okoliczności należy wziąć pod uwagę przy ponownym jej rozpatrzeniu. Tak też uczyniliśmy, braki formalne zostały uzupełnione i w kolejnej decyzji podtrzymałem swoje poprzednie stanowisko.
24 sierpnia b.r. burmistrz wydał drugą decyzję, w której ponownie odmówił udostępnienia informacji publicznej w zakresie wynagrodzenia Dawida Lipki, uznając tak jak poprzednio, że nie pełni on funkcji publicznych. Jego praca, mimo, że jest zatrudniony na stanowisku kierowniczym, ma charakter wyłącznie pomocniczy, doradczy, opiniujący i konsultujący. Jego głos nie jest wiążący i może być uwzględniony lub nie. Reasumując: Dawid Lipko nie wywiera wpływu na decyzje o charakterze władczym.
Zaznaczono przy tym, że kierownik ze względu na prywatność osoby fizycznej, nie wyraził zgody na udostępnienie informacji objętej wnioskiem Pawła Kusala.
Burmistrz: Nie obawiam się straty wizerunkowej
Batalia Kusala i dwie decyzje odmowne burmistrza spowodowały jednak, że mieszkańcy Leska zaczęli zastanawiać się: dlaczego Adam Snarski nie ujawnia tej informacji. Zaczęto podejrzewać, że Dawid Lipko zarabia w urzędzie w porównaniu z innymi pracownikami naprawdę duże pieniądze. Czy więc warta jest skórka wyprawki?
– Każdy myślący człowiek i włodarz ma świadomość, jak to Pani ujęła „obciążeń wizerunkowych”, gdyż nie jestem w stanie dogodzić wszystkim – podkreśla Adam Snarski. – Jestem bardzo samokrytyczny, ale w tym przypadku nie obawiam się straty wizerunkowej, mimo, iż są osoby, które za wszelką cenę, chcą budować mój wizerunek jako nieodpowiedzialnego, niedoświadczonego, nie liczącego się z nikim i niczym włodarza, patrzącego tylko na swoje korzyści. Taka jest niestety polityka, że każda opozycja próbuje za wszelką cenę zbijać moje poparcie wśród mieszkańców. Nie wiem – może jestem komuś niewygodny. Zawsze wsłuchiwałem i wsłuchuję się w potrzeby mieszkańców, gdyż to oni mnie wybrali i im służę. Zawsze kiedy od moich „opozycyjnych fanów’’ pojawia się hejt w stosunku do mnie, czy moich pracowników – wierzę w mądrość i inteligencję mieszkańców. Bo tak samo jak ja słucham ich, tak i mieszkańcy bardzo mądrzy, rozsądni – widzą, obserwują i potrafią wyciągnąć wnioski.
Nie chodzi o wywoływanie sensacji
W odmownej decyzji wrzucono Pawłowi Kusalowu kamyczek do ogródka, zwracając uwagę, że skierował szereg wniosków o udostępnienie informacji publicznej, po czym odpowiedzi upubliczniał w Internecie. Zachodzi więc uzasadnione podejrzenie, że nie jest zainteresowany realizacją celu określonego w ustawie.
– W ten sposób realizuję zasadę transparentności, którą miała szczycić się nowa władza – odbija piłeczkę Kusal.
– Zaznaczam, że będę stawał po stronie moich pracowników, starając się chronić ich prawo do prywatności. Obojętne, czy chodzi o pracownika X czy Y – jasno stawia sprawę Adam Snarski. – Jak wskazałem w decyzji powołując się na wyrok Sądu Najwyższego – organ wydający decyzję bierze pod uwagę fakt, że wkroczenie w sferę prywatności musi być zawsze uzasadnione istotnymi racjami interesu publicznego, pozostawać w związku z wykonywaną działalnością publiczną oraz nie może mieć na celu wyłącznie zaspokojenia czystej potrzeby sensacji po stronie odbiorców takiej informacji. Zatem, chodzi szczególnie o prywatność pracowników. Bo zarobki, jakie miesięcznie dostają na konta moi pracownicy są niższe, niż chociażby w starostwie powiatowym, czy okolicznych innych urzędach. A już na pewno, żaden kierownik powołany na stanowisko przeze mnie, nie dostaje ponadprzeciętnego wynagrodzenia. Kierownicy czy prezesi powołani za mojej kadencji, mają porównywalne zarobki do pozostałych już zastanych z poprzednich kadencji – a nawet niestety, w niektórych przypadkach niższe.
Jak zapowiedział Kusal na powtórną decyzję odmowną znowu złoży odwołanie do SKO w Krośnie.
– Jako pracodawca traktuję informację o zarobkach jako dane osobowe i dobro osobiste pracownika, które zgodnie z innymi przepisami mam obowiązek chronić. Jeśli wpłynie odwołanie wnioskującego od decyzji – Kolegium Odwoławcze wypowie się w tej kwestii i postąpimy zgodnie z wytycznymi – dodaje burmistrz Snarski
Praca w urzędzie nie jest atrakcyjną alternatywą
Burmistrz Leska przekonuje, by zbyt pochopnie nie oceniać polityki kadrowej w ratuszu.
– Jeszcze raz chcę zdecydowanie podkreślić, że pracownicy urzędu miasta w Lesku pozostają w porównaniu z innymi miejscowymi samorządami z relatywnie niskimi wynagrodzeniami – dodaje. – Wykonują swoją pracę w sposób bardzo dobry, traktując ją jako misję dla mieszkańców. Nieatrakcyjne warunki płacowe, jakie zastałem po objęciu funkcji burmistrza powodowały, że część pracowników zaczęła odchodzić do innych samorządów (co miało miejsce również w trakcie kadencji mojej poprzedniczki), nabory na stanowiska nie cieszą się dużym powodzeniem, a oczekiwania płacowe, wynikające z coraz droższego życia w naszym kraju są powyżej możliwości naszego samorządu. Trudno proponować młodemu pokoleniu pracę, która nie zapewni im zaspokojenia podstawowych warunków życiowych. Praca w urzędzie nie jest niestety atrakcyjną alternatywą wobec pracy w prywatnych firmach, a sprawami mieszkańców przecież ktoś musi się zajmować.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz